kardynał Stefan Wyszyński

Kardynał Stefan Wyszyński - Prymas Tysiąclecia

Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności, rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, twojej heroicznej nadziei, twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry - i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem. - Jan Paweł II do kardynała Stefana Wyszyńskiego (23 X 1978)

Śluby Jasnogórskie jak film sensacyjny

Młoda dziewczyna wskakująca w biegu do pociągu, aresztowanie w nocy i wywiezienie w nieznanym kierunku oraz sadystyczna oprawczyni, która dla jednej osoby wykazuje dziwną sympatię. Okoliczności powstania Ślubów Jasnogórskich to materiał na dobry film sensacyjny!

Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego zostały złożone w niezwykłych okolicznościach, w 1956 roku, gdy Prymas Wyszyński był uwięziony przez komunistów. Odbyło się to w 300 lat po złożeniu pierwszych Ślubów przez króla Jana Kazimierza w Katedrze we Lwowie. Treść Ślubów z 1956 roku wciąż jest w 100% aktualna, choć forma, sposób ich napisania, nie trafia już chyba w gusta typowego człowieka naszych czasów. Jest to jednak niezaprzeczalnie bardzo ważna część naszej tożsamości, do której powinniśmy się odwoływać.

To wszystko co działo się wokół Ślubów Jasnogórskich jest opowieścią wyjątkową, o latach trudnych, ludziach nietuzinkowych, a także o wielkich chwilach naszego narodu. Oto kilka epizodów przytoczonych - z braku miejsca - w nieprzyzwoicie wielkim skrócie.

Zaczynamy towarzyszyć Prymasowi Wyszyńskiemu w chwili aresztowania. W nocy przychodzi po niego UB. Bez żadnego wyroku każą mu natychmiast opuścić dom. Pierwszy rok spędził w Stoczku Klasztornym: "Ściany wewnętrzne mokre, kamienne posadzki strasznie zimne. Woda ściekała ze ścian. Zimą ściany zamieniały się przez to w lodowate tafle. Od dnia przyjazdu do Stoczka do końca pobytu ani w dzień, ani w nocy nie rozgrzałem stóp" - opisywał Prymas. Przebywa tam bez oficjalnego wyroku. Nie wie więc co się z nim stanie następnego dnia, nie wie czy reszty swego życia nie spędzi w więzieniu. Był rok 1953.

Kilka lat wcześniej, w 1948 roku, w ubeckim więzieniu przebywała Maria Okońska, dobra znajoma Stefana Wyszyńskiego, wówczas biskupa lubelskiego. Pewnej nocy wzięto ją z celi do Julii Brystiger. Ta kobieta żydowskiego pochodzenia sadystycznie przesłuchiwała więźniów. Spotkanie z Marią Okońską było jednak niezwykłe. Siła wiary Okońskiej była tak duża, że ta okrutna Brystigier po dwóch godzinach dała jej swój zastrzeżony numer telefonu, aby dzwonić w razie potrzeby.

Ta znajomość i ten telefon były nieocenione dla Marii Okońskiej w okresie przygotowań do Ślubów Jasnogórskich, a przecież bez Marii Okońskiej być może Ślubów nie byłoby w ogóle (ale to temat na inne opowiadanie).

Wspomniane przygotowania do Ślubów wiążą się z przytoczonym we wstępie epizodem kolejowym. Maria Okońska w chwili składania Ślubów chciała być przy Prymasie uwięzionym wówczas w Komańczy (tam miał już lepsze warunki bytowe niż na początku niewoli), ale na Jasnej Górze wraz z koleżankami z "Ósemek" miała do wykonania ogrom pracy związanej z przygotowaniami. Było to dla niej zbyt ważne, aby zaniedbać szczegóły, dlatego do Komańczy wybrała się w ostatniej chwili, zupełnie wycieńczona pracą. Jak sama pisała do pierwszego pociągu wskoczyła, gdy już jechał: "konduktor złapał mnie po prostu w biegu i siłą wciągnął do wagonu", następnie przesiadała się wiele razy "prawie zawsze w ostatniej chwili wskakując do pociągu", ale dotarła na czas.

26 sierpnia 1956 roku ogromna rzesza pielgrzymów (szacowana na ok. milion osób) złożyła Śluby na Jasnej Górze. Kilka minut wcześniej uczynił to uwięziony Prymas, a jedynym tego świadkiem była zmarła dokładnie rok temu Maria Okońska.

autor: Piotr Surowiecki

(Zainteresowanym polecam książeczkę Marii Okońskiej "Z misją do Komańczy" oraz powieść "Ojciec ludzi wolnych" Pawła Zuchniewicza)

wykonanie & copyright & kontakt z autorem: Piotr Surowiecki